Jak zrobić z siebie Arnolda? Sześć.
Komentarze: 3
Zupełnie przypadkiem natknęłam się dziś na stronę w sieci, na której mój znajomy publikuje swoje maile. Dodam, że to jego maile do mnie. Co prawda żadne moje prawa autorskie złamane nie zostały (bo to w końcu nie moje listy), ale jakoś dziwnie się poczułam.
Teraz oboje mamy swoje małe tajemnice - on ukrywa przede mną fakt istnienia strony z tymi listami, a ja ukrywam przed nim, że o tej stronie wiem. Bywa i tak.
Zawsze zazdrościłam entuzjazmu lektorom telezakupów. W ich głosie jest tyle radości i przekonania, że mogliby tym obdzielić pół miasta. W sumie podziwiam też tych, którzy nad telezakupami pracują. Takich speców od niszczenia wizerunku nie ma chyba nigdzie. Potrafią w nieprawdopodobny sposób oszpecić każdego tylko po to, żeby skuteczniejszym wydawało się działanie reklamowanego produktu.
Pamiętam zajęcia bodajże z pierwszego roku, na których zgłębialiśmy tajniki działania tych speców - wkładanie poduszek pod ubrania żeby kogoś pogrubić, doklejanie podbródków, owłosienia i najpopularniejszy chwyt, czyli fotomontaż. Poza tym wykorzystywanie społecznego dowodu słuszności, autorytetów, sympatii, zaangażowania i konsekwencji. Tak, Cialdini obowiązkową lekturą ;)
Mój wykładowca zajęcia kończył mówiąc: "Do wszystkiego dojść trzeba ciężką pracą. Inaczej satysfakcja nie jest tak duża."
A jak zrobić z siebie Arnolda za 7,98 zł? Została tylko godzina. Wskazówki tutaj.
Dodaj komentarz