Komentarze: 1
Czasem mam wrażenie, że w moim pobliżu są jakieś złe krasnale, mniej więcej takie, jakie ludzie w ogródkach stawiają. Te złe krasnale ciągle coś psują, przestawiają, kradną, a wina spada na mnie. I nikt mi nie uwierzy, że ja naprawdę zrobiłam to, o co mnie proszono, że starałam się z całych sił, by wypadło to najlepiej.
Ludzie – niedowiarki w krasnale nie wierzą, więc grzechy spadają na mnie. Zdarza się.
Mało spotkałam w moim życiu ludzi, od których bije pasja, natchnienie, radość i optymizm.
Jest kilka osób, które cenię, ale zdecydowana większość moich znajomych, to ludzie zgorzkniali, egotyści zafascynowani samymi sobą, bądĄ ludzie zamknięci przez innych w klatkach i dobrowolnie zgadzający się w nich żyć. Dwaj moi znajomi trzydziestolatkowie cierpią na psychozy maniakalne. Wszędzie doszukują się teorii Wielkiego Spisku, nikomu nie potrafią zaufać. Jest jeszcze czterdziestoletni sadysta, którego podniecają gimnazjalistki.
Po rozmowie z nimi jestem zazwyczaj pozbawiona energii życiowej i gubię sens.
Dziś przypadkowo spotkałam Człowieka Magicznego. Rozsiewał wokół siebie uśmiech, nadzieję, promieniał szczęściem, pasją. Miał w sobie coś bajkowego [ale nie tak, jak te krasnale – złodzieje], miał niesamowity wewnętrzny urok. Czterdziestoletni mężczyzna o duszy dziecka. Czterdziestoletni mężczyzna żyjący w świecie baśni.
I choć prawdopodobnie już nigdy się nie spotkamy, pozostawił po sobie piorunujące wrażenie. Chciałabym za 20 lat też być taka, jak on.
Wątek „Czterech pancernych” jakoś ciągle przewija się przez moje myśli. Tak się zastanawiam – Janek był blondynem, więc dlaczego Gajos jest ciemnym brunetem?
Dobranoc :)