Najnowsze wpisy, strona 2


kwi 23 2003 Wykrywacz kłamstw. Siedem.
Komentarze: 6

Mam ostatnio jakąś nadprzyrodzoną zdolność do wykrywania kłamstw, którymi częstują mnie znajomi. Od tych najmniejszych, niewinnych, po wielkie, zakrojone na ogromną aferę kłamstwa, które aż wstyd wymyślać.

Murphy powiedział: "Wszyscy kłamią, ale to nieważne, bo i tak nikt nie słucha." Trochę racji miał - od momentu w którym uświadamiam sobie, że jestem przez znajomych okłamywana, przestaję ich słuchać.


A po dzisiejszych zakupach, z których wróciłam maksymalnie obładowana, zaczęłam się zastanawiać czy rzeczywiście prawdą jest, jakoby noszenie ciężarów, na skutek działania grawitacji, faktycznie powodowało kurczenie się ciała, a jeśli tak, to o ile moje ciało zmniejszyło się jeśli weĄmiemy pod uwagę dzisiejsze działanie ciężarów i tych sprzed kilku dni, czyli z soboty, oraz czy ewentualnie istnieje możliwość otrzymania jakiegoś odszkodowania za utratę tych centymentrów i od kogo.
No, panie Marquez, konkurencję panu robię ;)

Do-bra-noc!

atamtakietam : :
kwi 23 2003 Jak zrobić z siebie Arnolda? Sześć.
Komentarze: 3

Zupełnie przypadkiem natknęłam się dziś na stronę w sieci, na której mój znajomy publikuje swoje maile. Dodam, że to jego maile do mnie. Co prawda żadne moje prawa autorskie złamane nie zostały (bo to w końcu nie moje listy), ale jakoś dziwnie się poczułam.
Teraz oboje mamy swoje małe tajemnice - on ukrywa przede mną fakt istnienia strony z tymi listami, a ja ukrywam przed nim, że o tej stronie wiem. Bywa i tak.


Zawsze zazdrościłam entuzjazmu lektorom telezakupów. W ich głosie jest tyle radości i przekonania, że mogliby tym obdzielić pół miasta. W sumie podziwiam też tych, którzy nad telezakupami pracują. Takich speców od niszczenia wizerunku nie ma chyba nigdzie. Potrafią w nieprawdopodobny sposób oszpecić każdego tylko po to, żeby skuteczniejszym wydawało się działanie reklamowanego produktu.
Pamiętam zajęcia bodajże z pierwszego roku, na których zgłębialiśmy tajniki działania tych speców - wkładanie poduszek pod ubrania żeby kogoś pogrubić, doklejanie podbródków, owłosienia i najpopularniejszy chwyt, czyli fotomontaż. Poza tym wykorzystywanie społecznego dowodu słuszności, autorytetów, sympatii, zaangażowania i konsekwencji. Tak, Cialdini obowiązkową lekturą ;)
Mój wykładowca zajęcia kończył mówiąc: "Do wszystkiego dojść trzeba ciężką pracą. Inaczej satysfakcja nie jest tak duża."

A jak zrobić z siebie Arnolda za 7,98 zł? Została tylko godzina. Wskazówki tutaj.

atamtakietam : :
kwi 19 2003 Five. Just five :)
Komentarze: 3

Jest taka pewna zależność, która dziś doskonale sprawdziła się w mojej sytuacji.
Polega ona na tym, że jeśli człowiek pakuje się do wyjazdu, to z łatwością pomieści wszystkie potrzebne rzeczy w jednej małej torbie, a na dodatek zostanie mu jeszcze wolne miejsce. Problem zaczyna się kiedy pora wracać do domu i na nowo trzeba się spakować. Wtedy nagle wszystko staje się większe, cięższe i niezależnie od czasu jaki się na to poświęci, nigdy nie udaje się spakować do tej samej torby.
Skutek tego taki, że przez reklamówki czuję, jakby mi się ręce do kostek wydłużyły, a dodatkowo plecak był tak ciężki, że jestem chyba niższa o jakieś 5 cm.


Ogłoszenie:
Czy ktoś wie, jak pozbyć się z czarnej, skórzanej, lakierowanej torby plamy z soku pomarańczowego? Za wszelkie, nawet najbardziej nielogiczne (ale skuteczne) rady serdecznie dziękuję :)


atamtakietam : :
kwi 17 2003 Cztery. Jak czterej pancerni bez psa :)
Komentarze: 2
Czekając dziś na pociąg byłam świadkiem dziwnej sytuacji, co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że dworce kolejowe są miejscami enigmatycznymi.

Bohaterem był pewien pan. Z wyglądu przypominał mniej więcej człowieka, którego spotkały nieszczęścia takie, jak mnie wczoraj z tym wyjątkiem, że zdarzyło się to kilka miesięcy temu i bez hollywoodzkiego finału, czyli tzw. "zwrotu akcji".
Pan miał około 40 lat i zarezerwowane miejsce noclegowe z dala od głównego przejścia dworca, a więc w miejscu raczej ustronnym. Posłaniem były kartony i jakieś znoszone swetry. Wygląd raczej bardzo zaniedbany, ubrania w kiepskim stanie. Tak się złożyło, że czekałam na pociąg jakieś 5 metrów od niego. Niezakłócony spokój, bohater zdarzenia śpi. Nagle ciszę przerywa dzwonek telefonu, ku mojemu zdziwieniu był to telefon śpiącego. Pan budzi się, odbiera i mówi:
- Przepraszam na moment panie prezesie, nie mogę teraz rozmawiać.
a potem do mnie:
- Mogłabyś odejść? Chciałbym porozmawiać na osobności.

Po pierwsze byłam w strasznie wielkim szoku, po drugie ładnie poprosił, po trzecie nie chciałam się z nim kłócić, kto wie jak daleko sięgają jego kontakty - mógł to być przecież sam Prezes Rady Ministrów. Zostawiłam go samego.


Z cyklu "każdy dzień to nowa niespodzianka":
Tam, gdzie chwilowo pracuję, mam kilku przełożonych. Dwaj z nich, mężczyĄni starsi ode mnie o około 7-8 lat, dotychczas dali mi się poznać jako ci, którzy w niczym niczego śmiesznego nie widzą i dodatkowo przeszkadza im śmiech innych. Przypadkowo, kiedy zostałam dziś z nimi sama w pokoju, zauważyłam jak najpierw zalotnie falują do siebie firanką rzęs, a następnie skrycie posyłają sobie buziaki. Moja reakcja przewidywalna - niekontrolowany wybuch śmiechu. Oni - najpierw martwa cisza, a potem to samo. Pierwszy raz słyszałam, jak się śmieją i pierwszy raz udało mi się z nimi normalnie porozmawiać. Wytłumaczyli, że to tylko takie ich tajemne znaki, że to nic nie znaczy. Zaczęli opowiadać o swoich kobietach, żeby udowodnić nielogiczność moich przypuszczeń.
Ale ja tam swoje wiem. I przyrzekłam, że w pracy nikt się ode mnie o tym nie dowie ;)

atamtakietam : :
kwi 16 2003 Trzy. Po prostu trzy.
Komentarze: 2
Uciekł mi wczoraj pociąg. Właściwie to nie do końca uciekł, bo spóĄniłam się na niego grubo ponad godzinę. Było przed północą, a ja w mieście, w którym nie mam znajomych.

Ponieważ wszystkie sprawy biorą w łeb jednocześnie (znowu Murphy), przewidywalne było, że:
1. był to ostatni pociąg, którym mogłam dostać się do domu (następny o 4 rano);
2. akurat tego dnia zapomniałam zabrać komórkę;
3. znalezienie aparatu telefonicznego na monety zakończyło się fiaskiem;
4. nigdzie nie było aparatów telefonicznych na stare karty z paskiem;
5. nigdzie nie można było dostać kart chipowych.

Kiedy w końcu pewien niezwykle sympatyczny pan zaproponował mi swoją kartę w zamian za pewne usługi (w negocjacjach jestem dobra, zakończyło się na 5 zł "na wino"), okazało się, że:
1. dzwoniąc do domu miła pani informuje, że "linia została uszkodzona";
2. mój kochany braciszek najpierw nie odebrał, a następnie wyłączył komórkę.

W sumie to już doszłam do przekonania, że to przeznaczenie działa na moją niekorzyść. W moich oczach rysowała się bardzo przyjemna noc spędzona na dworcowej ławeczce. Problem jednak byłby ze znalezieniem wolnej ławki - widocznie na dworcach wszelkie miejsca noclegowe trzeba rezerwować wcześniej.
Zrezygnowana kolejny raz wybieram 7 cyfr i czekam na komunikat o uszkodzonej linii. Tak, to też było do przewidzenia - nagle rozstąpiły się niebiosa, zrobiło się jaśniej, wszystko zaczęło iść po mojej myśli. Typowa scena z hollywoodzkiej produkcji. Odbiera mama.
Potem czekam ok. 45 minut, w domu jestem przed 2. Chyba nigdy się tak nie cieszyłam widząc łóżko :)


Miłego dnia ;)

atamtakietam : :